Hiszpanki giną z rąk swoich macho
Posted by 10grudnia w dniu 5 października, 2011
Już co najmniej 46 kobiet zostało zabitych w tym roku w Hiszpanii przez swoich mężów lub partnerów. Mimo zdecydowanych przedsięwzięć rządu przemoc domowa wciąż jest tam wielkim problemem społecznym.

W walczącej z męską przemocą Hiszpanii minione dwa tygodnie należały do najczarniejszych – zamordowano pięć kobiet, wszystkie padły ofiarą zjawiska nazywanego tam violencia machista, czyli agresji mężczyzn wobec kobiet. Lucia oraz Clementina zginęły zadźgane nożem przez swoich partnerów. Dzień później znaleziono również zwłoki Ester, mieszkanki Vinarós, której zaginięcie zgłoszono w ubiegły czwartek. Wkrótce po zatrzymaniu do zabójstwa przyznał się jej mąż. Czwartą kobietę mąż napadł w salonie fryzjerskim, w którym pracowała, i dotkliwie zranił nożem. Kilka godzin później zmarła w szpitalu. Według przyjaciółek ofiary jej mąż już od dawna „chodził po barach i rozpowiadał, że ją zabije”.
Ciało ostatniej ofiary znaleziono we wtorek w jej własnym domu w La Puebla de Vicar, gdzie mieszkała razem z mężem i ich dwunastoletnią córką. Jak podaje miejscowa policja, przyczyną śmierci również były rany zadane nożem.
Już co najmniej 46 kobiet zostało zabitych w tym roku w Hiszpanii przez swoich mężów, partnerów lub byłych partnerów. 75 proc. z nich było narodowości hiszpańskiej.
8 marca, podczas uroczystości związanych z Dniem Kobiet, premier Hiszpanii José Zapatero mówił: – To od mężczyzn zależy, czy zwalczymy to przekleństwo, które jest największą skazą na naszym społeczeństwie.
Pomimo licznych kampanii społecznych i edukacyjnych co roku z rąk partnerów ginie w Hiszpanii według oficjalnych statystyk ponad 70 kobiet. Jak podkreślają jednak organizacje feministyczne, w oficjalnych statystykach nie pojawiają się przypadki wyjątkowe, np. jak ten z 18 lutego, kiedy to mieszkanka Girony uciekła przed swoim mężem za granicę. Ten jednak zdołał ją odnaleźć i brutalnie zamordować. Dlatego w rzeczywistości liczba zabitych kobiet może sięgać nawet 100 rocznie.
Jeszcze 15 lat temu niewiele mówiło się w Hiszpanii o problemie przemocy wobec kobiet, bo była powszechnie akceptowana jako zabieg dyscyplinujący w małżeństwie w okresie dyktatury frankistowskiej. Pomimo zmiany ustroju tradycje patriarchalne i wszechobecna ideologia „macho” pozostawały w kolejnych latach na tyle silne, że społeczeństwo tolerowało znęcanie się nad kobietami. Jak twierdzi Paul Preston, angielski historyk zajmujący się współczesną historią Hiszpanii, „frankistowskie pranie mózgu nie skończyło się wraz z 1975 r.”.
Sytuacja zaczęła zmieniać się dopiero pod koniec lat 90. Ana Orantes z Granady wystąpiła w 1997 r. w publicznej telewizji i opowiedziała o tym, jak przez cały okres małżeństwa mąż nieustannie ją maltretował. Wcześniej wielokrotnie zgłaszała się na policję z prośbą o wydanie zakazu zbliżania się męża, ale za każdym razem bez skutku.
13 dni później została przez niego pobita, przywiązana do krzesła i spalona żywcem. Informacja o brutalnym zabójstwie zaszokowała opinię publiczną. Od tego momentu zaczęto wprowadzać kolejne ustawy mające zapobiegać przemocy i chronić jej ofiary. Kampanie informacyjne uwrażliwiły społeczeństwo, a kobiety zaczęły otwarcie mówić o swojej sytuacji i chętniej zgłaszają się na policję.
W 2009 r. rząd ogłosił kolejny plan: ofiary przemocy w rodzinie miały nosić specjalne bransoletki GPS namierzające ich agresorów. W 2010 r. ministerstwo sprawiedliwości dysponowało 3 tys. takich urządzeń, jednak aktywnych było tylko ok. 400, ponieważ sędziowie nie byli chętni do ich przydzielania. Jak podaje prasa, taką bransoletkę miała jedna z zamordowanych ostatnio kobiet. W latach 2000-10 roczna liczba zabójstw kobiet w Hiszpanii wzrosła o 43 proc.
W 2007 r., 10 lat po zamordowaniu Any Orantes, Miguel Sanchez z organizacji Mężczyźni Przeciwko Przemocy Wobec Kobiet, napisał: „Kolejne rządy przedsięwzięły różne zestawy środków, aby chronić ofiary przemocy domowej i tę przemoc zwalczać. (…) Ale jaki jest tego rezultat? Kobiety nadal umierają. W ciągu ostatnich 10 lat ponad 1000 kobiet zostało zamordowanych, ponieważ ponad 1000 mężczyzn zdecydowało się je zabić. (…) Co robimy źle?”.
Sytuacji nie zmienił fakt, że dziś hiszpańskie sądy mogą wydać zakaz zbliżania się nawet wbrew woli ofiary. To pokłosie sprawy z Tarragony, gdzie sąd zakazał zbliżania się przez okres 18 miesięcy dla dwóch mężczyzn, którzy maltretowali swoje partnerki. Te jednak po jakimś czasie wystąpiły z prośbą o unieważnienie wyroku i – choć sąd im odmówił – odnowiły swoje relacje z prześladowcami. 15 września Europejski Trybunał Sprawiedliwości potwierdził zarówno wyrok sądu w Tarragonie, jak i zasadność ustawy o narzuceniu zakazu wbrew woli ofiary.
Skomentuj